“Schody”

 

Miełem na razie nie pisać więcej o budowie ale właśnie przytrafiło mi się coś dobrze obrazującego absurd tej całej sytuacji.

 

Chciałem ustalić wymiary stopni w schodach i tak wiedziałem że zrobią po swojemu bo jak się okazuje stosują tutaj metodę budowy bez używania jakiś niepotrzebnych wymiarów. Najlepiej im na podłodze narysować co gdzie ma być. Tylko codziennie się okazuje że źle oszacowali ilość materiałów i muszę latać dokupywać po deseczce. Ale do rzeczy mój wielce skomplikowany plan narysowany na kartce papieru (wyglądał mniej więcej jak po wyżej) i przedstawiłem robotnikom. Następnie doszło do 10 minutowej narady między nimi. Wyglądało to na maksa poważnie. Poczym narysowali swój własny plan i oznajmili mi ze przecież schody wyglądają właśnie tak (zdjęcie poniżej). Więcej do powiedzenia na ten temat już nie mam.

Podam jeszcze jedną absurdalną sytuację którą można by odebrać jako rasistowski żart. Mianowicie gdy zamawiam pizze w małym barku w Bantayanie filipinka wyjmuje mrożony blat kładzie na niego co trzeba i wkłada do piekarnika. Wszystko zaczyna się po drugiej minucie pieczenia. Mianowicie otwiera piekarnik i patrzy czy się już upiekła. Czynność tą powtarza z 10 razy zanim pizza będzie gotowa. O braku poczucia czasu na Filipinach już pisaliśmy ale czasami człowiekowi po prostu opadają ręce.

 

Po prawej stronie na górze umieściłem linki do subskrybowania bloga w razie jakiś problemów z nimi proszę dać znać.