“Aktualizacja z życia na Filipinach”

Nasz blog jak wszyscy zapewne się domyślają zaowocował dużą ilością osób z Polski odwiedzających Filipiny a Bantayan z raczej kompletnie nie znanej wyspy stał się obowiązkowym przystankiem na szlaku. Często słyszałem opinie że zagranicą najlepiej trzymać się z daleka od rodaków z czym kompletnie się nie zgadzamy. 99% odwiedzających nas osób wspominamy bardzo pozytywnie. Spędziliśmy razem bardzo miłe chwile. Pewnie niedługo umieścimy trochę gościnnych wpisów tych osób które opiszą sami swoje przygody w tym cudownym kraju. Na pierwszej fotce od góry Rekin ze swoją dziewczyną a pod spodem ekipa z Wrocławia wraz z moją znajomą o której jeszcze wspomnę pod koniec wpisu. Wszystkich którzy do nas przylecieli serdecznie pozdrawiamy. Mam nadzieje że nikt się nie obrazi jak nie wymienimy tu wszystkich po kolei.

 

Póki co sam opisze jedną ze swoich ostatnich przygód. W kwietniu miałem przyjemność spędzić dobrowolnie 3 dni na komendzie policji. Filipiny to naprawdę dziwny kraj i nie będę opisywał całej długiej historii jak do tego doszło szczególnie że sam tego do końca nie rozumiem :). Na początku wylądowałem w celi (leży się na betonie przy kiblu z którego chyba nigdy w historii nie wybierano gówna) dzięki bogu tylko na parę godzin. Później mój status z aresztowanego zmienił się na 3 dniowy wolontariat na komendzie bez możliwości jej opuszczenia. Przez cały czas odwiedzali mnie wszyscy moi Filipińscy i nie tylko przyjaciele. W takiej sytuacji naprawdę można poznać którzy byli prawdziwi a którzy nie. W każdym razie niczego mi nie brakowało od razu ktoś mi przyniósł laptopa z Internetem i wszystkie niezbędne rzeczy. Ale najbardziej zaskoczyła mnie niesamowita gościnność ze strony Policji. Myślałem że będę musiał spać gdzieś na podłodze a okazało się że dwóch policjantów oddało mi swój własny pokój (z kałaszem wiszącym na ścianie a sami spali na bambusowych ławach w sali przyjęć. Karmili mnie, rano robili mi kawę nawet zaprosili mnie na wspólne trenowanie strzelania z którego niestety nie miałem okazji skorzystać. Później okazało się że ci najbardziej gościnni którzy oddali mi swoje lokum byli muzułmanami (pierwsi w moim życiu których miałem okazję bliżej poznać i zrobili na mnie mega pozytywne wrażenie). Tak duża sympatia ze strony funkcjonariuszy na pewno też była spowodowana współczuciem. Doskonale wiedzieli w jakie bagno mnie wpakowała moja ex (na tej wyspie wszyscy wszystko wiedzą).

Oprócz dwóch bardzo gościnnych Policjantów zaprzyjaźniłem się praktycznie ze wszystkimi tam pracującymi. Szef policji był akurat na jakiś szkoleniach więc siedziałem na Internecie w jego gabinecie. Właśnie tam podszedł do mnie jeden z funkcjonariuszy i prosto z mostu spytał czy nie znam jakiś stronek z fikołami bo chciałby po oglądać. Po 15 minut był obok mnie cały komisariat albo raczej stado gimnazjalistów :). Fikoły zrobiły furore Policjancie nawet poprosili mnie żeby zrobić pamiątkowe zdjęcie ze mną i z moim laptopem które widać poniżej. Zostałem także poproszy o zainstalowanie wtyczek do przeglądarek na całej komendzie :).

 

 

Okazuje się że nawet aresztowanie przez policje może być bezcenną przygodą którą pamięta się do końca życia i okazją do zawarcia wielu bardzo cennych przyjaźni. To jest chyba możliwe tylko na Filipinach.  Co by się nie działo właśnie za to nie da się nie kochać tego miejsca.

Wszystkich objawów gościnności lepiej już nie będę opisywał 🙂 więc przechodzę dalej. Po tych przygodach wyjechałem na Cebu do mojej znajomej (druga zdjęcie od góry) której dom zawsze stoi dla mnie otworem. Jest ona również właścicielką dwóch barów które polecam odwiedzić. Bardzo sympatyczna obsługa (zdjęcie poniżej) i niskie ceny jak na taki lokal (Piwo 35 peso). Czas spędzałem głównie z moją nową dziewczyną korzystając z udogodnień cywilizacji o których zdążyłem już zapomnieć na Bantayanie mieszkając w buszu. Tego posta pisze już z Warszawy, mogę teraz w spokoju pozałatwiać wszystkie zaległe sprawy i pomału zbierać pieniądze na nowy start na Filipinach. Planujemy także z Grochem wystartować z nową Inicjatywą o której wkrótce napiszemy.

 

 

Jak zapewne zauważyliście blog ostatnio trochę pod umarł. Nie wynikało to jak wielu mogło się wydawać z naszego lenistwa i tego że życie na rajskiej wyspie po jakimś czasie staje się potwornie nudne. Przeciwnie działo się aż za dużo i nie mieliśmy głowy do zajmowania się blogiem. Ja obecnie nie mam już swojego domu, motoru i hodowli świń.  Przyczyną wszystkich moich problemów była moja ex na Filipinach. Mimo wszystko przez ostatni czas zdarzyło się również  bardzo wiele pozytywnych rzeczy i jestem dobrej myśli. Grochu oczywiście cały czas jest na Bantayanie i nigdzie się z tam tąd nie rusza. Na pewno będzie prowadził bloga ja też może czasem coś napiszę bo doświadczeń mam aż za dużo.