“Podróżniczo słitaśnie”

 

Dzisiaj będzie trochę słitaśnych fotek Grochu z majkim pojechali właśnie do Santa Fe wrzucić foty do galeri. Przez ostatnie dwa dni poznałem dużo lepiej tutejszą kulturę i trochę nowych miejsc. Byliśmy także na Virgin island, mistrzowska miejscówka do snurklowania tylko z tym virgin to nie do końca. Spotkaliśmy także stare Australijki z młodymi Filipińczykami, czyli to działa w obie strony.

Apropo ciekawych lokalnych zwyczajów to opcja, że wszystkich starszych od siebie trzeba prosić o błogosławieństwo na dzień dobry i o godzinie 18:00. To znaczy przykłada się rękę starszego do swojego czoła. Dorwałem też słownik Visaian English. Języka „Visajskiego” używa się tylko na Bantayanie, ok. 100 000 ludzi. Słowa nie mają prostych odpowiedników angielskim, każde jest dokładnie opisane i ma średnio po 5 znaczeń angielskich lub w ogóle nie ma odpowiednika. Niestety nie mam zaznaczonego akcentowanie (czasem są 4 tak samo zapisane słowa tylko akcent jest w innym miejscu). Zwyczaj który najbardziej mi się spodobał to brak koszy na śmieci, tutaj po prostu wszystkie śmieci w domu rzuca się na podłogę i co jakiś czas jakaś kobieta to zmiata. W jednej chacie spostrzegłem także wyrwę w dachu a pod nią połamaną ławkę. Okazało się że to właśnie efekt kokosa. Spytałem się dlaczego nie zdejmą wszystkich kokosów znad swojego domku. – Bo właściciel ziemi nie pozwala. Kokos to produkt.