“„Majówka z BDC & Jedzenie Meduz”

Siemanko Wszystkim !
Dzisiaj luźne sprawozdanie i filmik z ostatniej majówki która odbyła się na rajskiej plaży. Podczas tej maślanej biesiady ekipa BDC pojadła sobie żywe meduzy prosto z morza. Tak jest! Meduza Powraca i to w klasycznym stylu. Więc seta i galareta…

Meduzy na Rajskiej Plaży
Sporo czasu minęło od szamania dziwnych sprzętów i uchwycenia tego na kamerce. Więc dzisiaj daję Wam soczyste, wykręcone, słone meduzy prosto z Filipin. Tym razem nie ucztowałem sam, dołączyli do mnie chłopaki z okolic Piły. Grzesiek i Leszek wpadli na wyspę stestować klimaty BDC i chyba finalnie cała ich magiczna wyprawa przerosła ich oczekiwania.
Pewnego słonecznego dnia postanowiliśmy strzelić sobie leciutką Majówkę, na takie wydarzenia mamy już wybrane specjalne miejsce – „Paradise Beach”(Rajska Plaża).

Na tą miejscówkę można dostać się tylko od strony morza. Rejs zrobiliśmy moją łódką i jednocześnie pobiliśmy rekord, pierwszy raz w życiu na moją łajbę zabrało się 11 osób oraz jedzenie i procenty. Wiem już jedną rzecz! Więcej towaru już nie wejdzie na pokład, woda prawie wlewała się do środka. Większa fala i mógłby być mały problem.

„Rajska Plaża” jest generalnie fajną miejscówką na wakacje:
– woda lazur, cieplutka, czysta, przyjemna w dotyku, słona, kojąca bóle mięśniowe i ugryzienia owadów
– piasek kryształ, ciepły, puder, bez skazy, miękki, czysty
– unikatowa roślinność
– !Prywatność!, każdy wypad na tą miejscówkę gwarantuje ciszę i spokój, zawsze możemy być pewni że będziemy tam sami, brak turystów i miejscowych.
– DodateK – przy plaży jest kilka małych jaskiń które gwarantują intymne spędzenie czasu z bliską nam osobą. Można sobie fajnie pobaraszkować.

Dobra, przechodzimy  do części o jedzeniu …
Generalnie tego dnia zaliczyliśmy przepyszne oraz masakryczne potrawy. Do tych dobrych można zaliczyć: świeże kalmary, świeże rybki, soczystą karkówkę, limonki i różnego rodzaju warzywka. Do  tych złych zaliczymy ….. nazwę je dziwne: świeżutkie soczyste meduzy, jedna zepsuta totalnie ryba oraz eksperymentalne jedzenie jakiś roślin z terenu.

Wspomnę jeszcze tylko o tej zepsutej rybie. Wszyscy byliśmy tak zajarani całym wypadem, że nikt nie sprawdził tej rybki i po prostu wrzuciliśmy ją na ruszt. Gdy już znalazła się na stole to oczywiście Ja zaatakowałem pierwszy i od razu opędzlowałem pół ryby. Coś jednak nie pasowało mi w strukturze mięsa. Uczucie jakbyśmy jedli trociny, po chwili powąchałem rybkę i dostałem szoku – zapach totalnie zepsutej ryby – MASAKRA.

Miałem dwa wyjścia, albo zwrócić ten aromatyczny posiłek albo po prostu zrobić dezynfekcję używając wody z procentami. Zaryzykowałem i wybrałem opcję numer 2 – zalałem rybkę.
Na serio myślałem, że po tym wszystkim rozwali mi tyłek ale ku z dziwieniu na koniec dnia wyprodukowałem perfekcyjne uformowanego stolca.
Podam teraz prosty sposób jak fajnie przyrządzić świeżą meduzę. Najpierw musimy złapać galaretę przy czym uważając żeby nas nie poparzyła. Trzeba pamiętać, że tylko jej odnóża mogą połaskotać nasze ciało. Więc najpierw pozbywamy się wszystkich wąsów a następnie czyścimy meduzę w piasku. Podczas procesu tarcia naszej meduzy o ziarnka piachu pozbywamy się wszystkich dziwnych sprzętów, finalnie otrzymujemy kawał czystej soczystej galarety. Jak kto co lubi przyprawiamy naszą potrawkę do smaku, najlepiej jednak dobrze jest  zalać ją octem – Palce Lizać!?
Poniżej film z jedzenia naszych meduz.

Moi goście intensywnie spędzili czas na wyspie, poznali prawie wszystkie zakamarki dżungli. Nawet jak pogoda była kiepska to i tak braliśmy motory i ruszaliśmy przed siebie.

Zaliczyliśmy ukrytą w buszu jaskinię w której można delektować się krystaliczną wodą.

Zrobiliśmy też inspekcję u miejscowej straży pożarnej. Leszek był kiedyś w Polsce komendantem  straży i strasznie chciał zobaczyć jak tutaj wygląda ta kwestia i spotkać się też z chłopakami po fachu. Generalnie Leszek był załamany po wizycie w jednostce(trochę inne standardy).  Chłopaki strażaki nie wiedzieli ile mają wyjazdów rocznie, miesięcznie, tygodniowo. Raczej chyba tych informacji nigdzie nie zapisują, po prostu jak mają wezwanie to jadą. No cóż: ”Witamy na Filipinach”.

Z Archiwum BDC
Ostatnio przeglądałem nasze archiwa i wydobyłem z nich poniższy obrazek.
Jakiś czas temu otrzymaliśmy maila od naszej stałej czytelniczki Moniki „Mucha” która wykonała dla nas ów obrazek. Miała to być niby taka nagroda dla nas za „Człowieka Blogu”.
Generalnie spoko akcja i dobra kura. Dzięki Monika!

Pozdro Grochu