“Trzęsienie Ziemi na Visayas”

Witam Wszystkich!
W dzisiejszym wpisie sprawozdanie z trzęsienia ziemi które miało ostatnio miejsce na Filipinach oraz moje osobiste odczucia. Wrzucam również materiał zdjęciowy gościa BDC który ostatnio przybył na wyspę. Zapraszam do lektury…

Trzęsienie Ziemi

Info Ogólne
Szóstego Lutego b.r. około godziny 12:00 pm centralną części Filipin(Visayas) nawiedziło  trzęsienie ziemi o sile 6,8 w skali Richtera. Ognisko trzęsienia znajdowało się na głębokości 46 kilometrów, a epicentrum na morzu, pomiędzy wyspami Negros i Cebu. Najbardziej uszkodzony obszar to Negros Oriental. Oficjalne raporty donoszą o 41 zabitych i 54 rannych. 67 osób wciąż uważa się za zaginione.
Epicentrum było kawałek drogi od mojej wyspy, ale i tak fala uderzeniowa przybyła na Bantayan. Było groźnie…

Moje osobiste odczucia
Na wstępie chciałbym powiedzieć, że było to największe przeżycie w moim życiu i pierwszy raz ogarnął mnie tak duży strach. Spróbuje Wam opowiedzieć  całe to wydarzenie moimi oczami  tak jak  Ja to odebrałem i postaram się jak najlepiej przekazać moje doznania.
Dzień rozpoczął się normalnie, kolejny spokojny dzień w tropikach. Nic nie wskazywało na to, że wkrótce coś się wydarzy. Przed godziną 12 po południu udałem się na kawusię i papierocha do sąsiada który prowadzi resort. Podczas delektowania się kofeiną i nikotyną wpadłem w dyskusję z trzema amerykanami. W pewnym momencie poczułem się strasznie słabo i na maksa zaczęło kręcić mi się w głowie. Do tego wszystkiego dopadły mnie zimne poty i dreszcze. Myślałem, że zaraz zemdleje. Zacząłem się zastanawiać o co chodzi, czy może bierze mnie jakieś choróbsko lub po prostu mam zły dzień.  Próbowałem nie ujawnić mojego problemu  moim rozmówcom i dalej brałem udział w dyskusji.
Po chwili czułem się już naprawdę paskudnie i myślałem, że zaraz zejdę. W pewnym momencie zauważyłem, że osoby wokół mnie bladną i też są w jakimś dziwnym szoku.  W końcu  zaczęliśmy nawzajem patrzeć na siebie ze zdziwieniem(o co chodzi i co jest grane). Do tego wszystkiego jak próbowałem się ruszyć to czułem się jak na statku na morzu podczas dużych fal. Mój umysł zaczął wariować, jestem na lądzie na twardej powierzchni a kiwa mnie na lewo i prawo. Po chwili konsternacji jeden z amerykanów tak jakby obudził się jakiegoś letargu i krzyknął „trzęsienie ziemi idzie” (później okazało się, że facet przeżył już 3 trzęsienia i podobno to są pierwsze objawy nadchodzącej katastrofy).

W momencie jak usłyszałem te słowa, ludzie z bungalowów zaczęli wybiegać w panice i krzyczeć. Ja stałem i do końca nie wiedziałem co jest grane, byłem po prostu w szoku. Po kilku sekundach coś gruchnęło, domki i palmy zaczęły się  trząść. Ja zamarzłem, serce zaczęło mi niesamowicie walić i ogarnął mnie jeden wielki strach. Wszyscy łącznie ze mną zrobili się sini na twarzy. Jeszcze jedna opcja mnie dobiła. Podczas tego całego zamieszania jedna z filipinek zaczęła coś krzyczeć i pokazała nam co się dzieje z małym basenem. Słuchajcie woda zaczęła się wylewać z niego jakby ktoś potrząsał miednice z wodą. Jak ja to zobaczyłem to już w ogóle odpadłem.
Po kilkunastu sekundach wszystko się skończyło i pozostał tylko SZOK!
Słuchajcie doznanie niesamowite, chodzi mi o to jaka to jest potęga i jak to działa na człowieka. Nie znam się na tym, ale to uczucie przed trzęsieniem chyba było spowodowane jakimiś przeciążeniami, polem magnetycznym. Jeszcze jedna kwestia. Bantayan jest trochę oddalony od Negros i Cebu a i tak doszła do nas fala uderzeniowa. Tak się zastanawiam co musi się dziać jak jest się w epicentrum. Musi być ostro. Ogólnie na wyspie nie było żadnych strat i nikomu nic się nie stało. Na 100% nie zapomnę tego do końca życia i jestem bogatszy o kolejne niesamowite doświadczenie. Z drugiej strony uświadomiłem sobie, że jednak ta część świata nie jest do końca bezpieczna . No ale cóż, trzeba dalej kontynuować misję BDC…

Chrzciny

Dużymi krokami nadchodzą chrzciny mojej córeczki. Na pewno będzie to dla mnie magiczna chwila i  kolejne niesamowite przeżycie. Na chwile obecną mam już 21 chrzestnych(sporo ich). Po całym wydarzeniu wrzucę zdjęcia.

Gość BDC

Ostatnio miałem sporo odwiedzin rodaków ale jak na razie tylko jeden z nich tutaj pozostał.
Artur wpadł na wyspę tylko w odwiedziny, ale i tak po kilku dniach Bantayan zdążył go zauroczyć swoją magią i kolega postanowił zostać tutaj na dłużej. Przeszedł już chrzest bojowy, zaliczył dwa ładne wypadki na motorze. Wszystko jest ok, żadnych większych obrażeń i szkód.

Dzisiejsze zdjęcia w poście i w galerii wykonane są przez Artura „Dzidek”

Zapraszam do obejrzenia zdjęć… —-LINK—-

Pozdro
Grochu