“Codzienne Życie w dżungli cd – Cały Czas pod Górkę”

Witam !

Na wstępie chciałbym usprawiedliwić brak aktywności z mojej strony w ostatnich tygodniach, ale miałem poważną awarię laptopa i byłem kompletnie uziemiony. Mówię Wam cały czas pod górkę!

Ok od początku. Podczas z jednych namiętnych  nocy spędzonych z moją dziewczyną niefortunnie mój komputer spadł ze sporej wysokości prosto na ziemię. Przyjemny i miły wieczorek przemienił się w koszmar. Po chwili odpaliłem lapka i nic – żadnej reakcji. Kompletna załamka: wszystkie zdjęcia, dokumenty, filmy – szlag trafił. Rozebrałem go na części i po złożeniu dioda od twardego dysku zaczęła mrygać. Pomyślałem, że nie jest tak źle jak twardziel daje znak życia. Rano pojechałem do Szczura szukać pomocy. Pojechaliśmy do miejscowego strażaka który ma stacjonarny komputer i podłączyliśmy mojego laptopa do monitora. „Ufff Działa” – po prostu mój ekran zginął śmiercią tragiczną. No dobra nie jest tak źle, dane przeżyły ale gdzie ja teraz znajdę jakiś monitor. Rozpocząłem poszukiwania i trwały one dwa tygodnie. Na wyspie nie ma żadnego sklepu ze sprzętem komputerowym więc zacząłem przeszukiwać miejscowe kafejki internetowe – masakra. „Czy macie może jakieś stare monitory do sprzedania? – Hmmmmmmmm nie ma szefa i Ja nic nie wiem!” Widząc całą sytuację pozostało mi tylko pojechać na Cebu i kupić nowy monitor. Nie uśmiechała mi się ta opcja za specjalnie – kolejne spore poniesione koszta. W ostatnim momencie przypadkowo spotkałem miejscowego „informatyka”. Słysząc moje pytanie gościu wybuchł śmiechem ale po chwili powiedział, że ma stary monitor „beczkę” do sprzedania – Super! Biorę! Nie było łatwo ponieważ chłopak organizował ten zabytek przez 5 dni, nie chciałem wiedzieć skąd on go wytrzasnął. W końcu doszło do transakcji i po długich negocjacjach zakupiłem za 1000 peso monitor Samsung 14 cali (ma on chyba z dziesięć lat). W Polsce takie sprzęty oddawało się za darmo ale trzeba pamiętać, że nie jesteśmy w Europie i taki towar trudno jest tutaj dostać. Nigdy nie przypuszczałem, że kiedyś jeszcze będę miał przyjemność korzystać z takiego trupa. Na zdjęciu nad postem widzicie jak teraz mój dobrej klasy sprzęt wygląda – dobry lans. Dwa tygodnie bez muzyki, filmów, internetu – było ciężko! Po odpaleniu nowego nabytku pierwsze co zrobiłem to pojechałem z muzyką – całodzienny set – Ogień !!!

Moja Ziemia
W końcu oficjalne mierzenie Ziemi którą zamierzam kupić zostało zakończone. Również nie było lekko. Czekałem na chłopaków z Urzędu Miasta około 3 tygodni i straciłem już nadzieję. Pewnego dnia podczas maksymalnej ulewy niespodziewanie goście z miarkami zjawili się przed domem i powiedzieli, że są gotowi do mierzenia. „Aha, nie mogliście wybrać lepszej pory na całą misję tylko w środku burzy? – Spoko damy radę” W życiu nie przeżyłem takiej akcji. Maksymalna ulewa i latający filipińczycy z miarkami po terenie – co za piękne widowisko. Po dwóch godzinach wszystko było już zrobione wraz z planami działki. Przy każdym mierzeniu ziemi trzeba zorganizować imprezę. Należy zakupić tuzin żywych kurczaków które idą prosto do gara i kilka krat piwka.  Bez tej biesiady mierzenie naszej działki nie będzie kompletne. Finalnie cała działka wynosi 500 m2. Jest naprawdę sporo miejsca, spokojnie by postawić duży dom oraz mam zamiar stworzyć duży ogród tropikalny. Ziemia oddalona jest 200m od plaży. Od razu wypytałem się o wszystkie koszta związane z zakupem i różnymi pozwoleniami – Koszta w Szoku! – tzn pozytywnym tego słowa znaczeniu. Jak już oficjalnie zakupię ziemię nadejdzie czas na egzorcyzmy. Zawsze przed budową domu należy sprowadzić dwóch szamanów. Robią małe obozowisko na naszej działce i przez kilka dni wyganiają złe duchy. Kiedy ziemia będzie wolna od demonów dopiero wtedy można stawiać dom. Zapowiada się niezła jazda…

Motor
Mając ostatnio trochę więcej wolnego czasu związanego z brakiem komputera zacząłem ulepszać swój pojazd. W końcu mogę powiedzieć, że jest jak nowy. Wymieniłem wszystkie możliwe części i całkowicie go przemalowałem. Wymieniłem opony, dętki, łańcuch, zębatki, siedzenie, hamulce, rączki, amortyzatory, świece oraz wymieniłem cały wydech – Moc! Jak odpalam maszynę to słychać mnie na drugim końcu wsi. Machina na zdjęciu poniżej. Wydałem na to około 250 pln wraz z farbami. Widząc mnie w garażu bawiącego się częściami miejscowi też postanowili ulepszyć swoje motory i tak powstał u mnie nowy warsztat do pimpowania motorów. Najpierw pojawił się nasz dobry znajomy Edek (Filipińczyk, widzieliście go wiele razy w naszych filmach) ze swoim nowym nabytkiem. Ziomek teraz remontuje stary motor i przerabia go na tkz „szkielet”. Zaczął bawić się od wymiany amortyzatorów. Widząc co on wyrabia usiadłem wygodnie, zrobiłem sobie drinka i zacząłem oglądać jedno wielkie przedstawienie. Cała akcja polegała na tym, że nie mógł odkręcić jednej ze śrub. Zawołał innego chłopaka do pomocy i zaczęli razem zabijać śrubę i cały gwint. Na początku zjechali do końca całą nakrętkę po czym widząc, że nie dadzą rady jej odkręcić wzięli przecinak, młotek i zaczęli kroić całe ustrojstwo. Słuchajcie zajęło im to 3 godziny ale w końcu rozcięli śrubę i założyli ten resor. Tak na koniec o motorach to dopiero teraz zrozumiałem wszystkich ziomków których pasją są motory. Zajebista Sprawa! Pozdro dla Wszystkich Easy Rajderów!

Pogoda
Pewnie jak słyszeliście nad Filipinami ostatnio przeszło kilka tajfunów. Tak jak kiedyś wspominaliśmy Bantayan jest tak położony, że żadne pogodowe cholerstwo tutaj nie dotrze. Oczywiście trochę popadało i powiało ale nie nazwał bym tego tajfunem, podobne ulewy widziałem w Polsce. Nic strasznego. Jedyna nieprzyjemna rzecz która była skutkiem złej pogody to wzburzone morze w którym nie dało rady się kąpać przez kilka dni. Teraz jest już wszystko ok, świeci nam słoneczko i woda jest perfekcyjna.

Oczy
Ostatnio przez Wyspę przewinęła się niezła epidemia – Tropikalna Choroba Oczu. Mówię Wam co za fajny gadżet. Prawie wszyscy mieszkańcy Bantayanu to mieli i również Ja. Na początku oczy zaczynają swędzieć i po chwili uczucie to zastępuje ostry ból. Oczy robią się czerwone, puchną i zaczyna z nich cieknąć ropa. Trwa to około 3-4 dni, do tego łamie trochę w kościach i można mieć gorączkę. Podczas tej choroby widzimy jak za mgłą i oczy są bardzo wrażliwe na słońce więc trzeba nosić okulary przeciw słoneczne. Jest to rodzaj wirusa który rozprzestrzenia się w powietrzu oraz poprzez kontakt z ludźmi. Podobno wirusik ten nawiedza wyspę co roku o tej samej porze. Po prostu my w Polsce mamy grypę a oni maja tropikalną chorobę oczu. Powiem Wam szczerze, że wolę tą wersję. W Polsce grypa rozkładała mnie na 10 dni i po prostu zdycham a tutaj trochę się pomęczyłem i po 4 dniach wszystko ok. Dla miejscowych na przykład jest to temat do żartów. Kiedy zobaczą, że masz czerwone oczy zaczynają naśmiewać się z ciebie.

Połowy
Ostatnio pływałem sporadycznie ponieważ przygotowujemy się do sezonu na ryby, trwa on od Listopada do końca Marca. Najpierw wyremontowaliśmy silnik a później zabraliśmy się za sieci. Najpierw trzeba było połatać dziury które powstały poprzez ostre jak brzytwa rafy koralowe. Wydłużyliśmy również sieć o 400 metrów, teraz długość wynosi około 1,6 km. Cała długość sieci podzielona jest na tkz „Kabanaty”. 1 kabanata to 400 m sieci, Ja obecnie mam 4 kabanaty. Kilka dni temu złowiliśmy kompletnie inny rodzaj ryb niż zwykle. Jedna z nich wygląda dziwnie i ma fajna nazwę „Devil Fish”( na zdjęciu obok). Drugą rybę też widziałem pierwszy raz „Badlun”(na zdjeciu ponizej). Obie smakują wybornie. Za dwa dni ruszamy w morze i zapowiada się pracowity miesiąc.

Jedzenie
W końcu ustabilizowałem temat związany z jedzeniem. Jestem cały czas na świetnej diecie: ryby, warzywa, drób, ryż, owoce, woda. W końcu schudłem, wróciła mi kondycja, czuję się lekki – ogólnie czuję się zajebiście! Ostatnio Szczuru zabrał mnie do jednej z knajpek z miejscowymi potrawami –  Niebo w Gębie! Porcje olbrzymie a ceny na maksa niskie. Zamówiliśmy filipińską zupę z pierożkami i wołowiną. Zrobiona na bazie rosołu wołowego ze świeżą marchewką, kapustą, makaronem i dużą ilością mięsa. Wołowina jest specyficzna ponieważ ma dziwny słodki posmak. Cena za ogromną miskę zupy wynosi 45 peso. Ci którzy mnie znają osobiście wiedzą, że potrafię dużo zjeść. Uwierzcie mi na słowo ale po takiej zupie ledwo chodzę i nie jestem w stanie nic więcej w siebie władować. W knajpce mają również najlepsze na wyspie smażone kalmary, krewetki – ogólnie owoce morza.

Prąd
Z tym to już było przegięcie. Ostatnio na całej wyspie wysiadł prąd i byliśmy bez elektryczności  przez 3 długie dni! Brak zimnych napojów, piwa, wentylatory nie działały – Masakra! Byłem zmuszony spędzać całe dnie pływając w morzu. Mówię Wam cały czas pod górkę. Okazało się, że walnął główny generator i nie mięli części zapasowych.  Nasz znajomy Szwed zadzwonił do firmy „Banelco” , jedyna firma która trzyma łapy na całej elektryce na wyspie i spytał w czym jest problem. Pracownik Banelco odpowiedział mu: ”Proszę Pana z pewnością problem ten związany jest z elektrycznością. – Naprawdę a Ja myślałem, że to problem związany z hydrauliką” – Ot tak mały kawał o Filipińczykach który teraz krąży po wyspie.

Zakupy
Jakiś czas temu nabyłem u przechodniego handlarza płytkę DVD z walkami kogutów – wydanie kolekcjonerskie. Co za rarytas, 3 bite godziny szarpania się filipińskich kurczaków.
Po obejrzeniu 3 minut wymiękłem a miejscowe ziomki cały czas mnie nachodzą żebym im puszczał filmik. Robią również między sobą zakłady tak jak w rzeczywistości, oczywiście nie robią zakładów o kasę tylko o przekonanie. Na zdjęciu poniżej okładka płytki – Okładka Rządzi!
W końcu nadszedł czas, że wraz ze Szczurem stęskniliśmy się za grami na PC. Na wyspie ciężki temat do ogarnięcia. Zrobiliśmy maraton po kafejkach internetowych w poszukiwaniu gierek. Za 5 razem trafiliśmy na ogarniętego (powiedzmy „ogarniętego”) pracownika i powiedział, że możemy sobie skopiować materiał prosto z jego kompa. Słuchajcie dostaliśmy Half Live oraz WarCraft 3. Na maksa stare gry a cieszymy się jak małe dzieci. Teraz jak bym był w Polsce to nawet był nie spojrzał na nie a tutaj jak znalazł.

Wszystkich Świętych
Na Filipinach też jest obchodzone to święto i miałem zaszczyt doświadczyć tego wydarzenia na Bantayane. Dzień przed pójściem na cmentarz cały dzień przygotowuję się jedzenie dla duchów. Pod wieczór w domu ustawia się stół i obficie zastawia potrawami, zapala się świeczki i odprawia różne modły. Stół wraz z jedzeniem pozostawia się na cała noc by duchy mogły „spokojnie zjeść”. Następnego dnia ruszyłem na cmentarz. Wygląda to trochę inaczej niż u nas. Tysiące ludzi, drugie tyle motorów, jeden wielki jarmark. Możemy tam znaleźć wszystko: stoisko z kosmetykami, stoisko z grami(miejscowe gry planszowe), barbecue, lody, stoisko z alkoholem. W powietrzu unosi się zapach pieczonego kurczaka, rumu i świec. Ogólnie wszystko jest na wesoło. Nie ma żadnych wieńców, wiązanek itp. sprzętów. Zapala się tylko proste białe świeczki. Całe rodziny przychodzą na groby na cały dzień, by spędzić czas ze swoimi przodkami. Przynoszą stoły, krzesła i zasiadają przy grobach bliskich. Zaczyna się wielka biesiada: picie rumu oraz jedzenie. Byłem świadkiem jak jedna rodzinka piła rumik i również nie zapomniała o innych, zaczęli polewać grób rumem. Na twarzach ludzi nie było widać smutku, zadumy tylko uśmiech i pozytywną wibrację.

PS 1
Tak już na koniec dzisiejszego wywodu chciałbym napomknąć o pewnej grupie muzycznej – Underworld. Od roku 1996 ich muzyka towarzyszy mi przez cały czas, była ze mną w chwilach złych i  tych dobrych. Każdy nowy album wchodził idealnie w nastrój momentu mojego życia. We Wrześniu wyszedł nowy album „ Barking” który idealnie odzwierciedla pozytywną wibrację którą mam tutaj na wyspie. Wchodzi jak złoto! Albumik idealny na Bantayan!
Polecam Lekturę!
Link do strony : www.underworldlive.com
Na stronie można przesłuchać online muzę którą chłopaki tworzą.

Choose Your Future Choose Live

PS 2

Galeria 2010

Album 50 – Sesja Zdjeciowa z Moim Motorkiem

Album 51 – Wszystkich Swietych na Bantayane

Dzisiejszy Morał
Czasami nawet na rajskiej wyspie życie idzie pod górkę ale i tak finalnie plusy życia tutaj zasłaniają minusy.

Pozdro
Grochu