“Dzisiejszy Połów – Szybka Notatka Służbowa.”

 

Ok. Tak w skrócie co się dzisiaj działo na morzu. Niestety nie miałem przy sobie kamerki & aparatu, a szkoda bo było by sporo materiału. Po prostu dzisiejszy rejs był epicki.

Next Time…

Wyruszyliśmy w nocy o 03:00. Tzn próbowaliśmy wypłynąć ponieważ silnik nie chciał odpalić. O godz 03:40 kapitan stwierdził, że jak nie odpalimy machiny to wracamy do domu.

Zrobiliśmy ostatnie podejście, zjechaliśmy świecę zapłonową po maksie i w końcu łajba ruszyła w kompletną ciemność. Standardowo rozrzuciliśmy sieci i delektowaliśmy się mistrzowskim wschodem słońca ( dzisiaj była po prostu magia!) .

Tak jak podczas kręcenia filmiku przez pierwszą połowę nic się nie działo. Akcja rozpoczęła się gdy w sieci znalazła się „Skrzydlica”(na maksa jadowita ryba). Ziomki gdy wyciągnęli sieć z taką zawartością pobledli i po chwili zaczeli w amoku tłuc ją wszystkim co mieli pod ręką, tak że została z niej tylko kolorowa maź. Pierwszy raz w życiu widziałem tą rybę, wygląda ostro. (zdjęcie do posta)

Później po prawej stronie w morzu zobaczyłem płynącego w naszym kierunku wielobarwnego metrowego wodnego węża (też na maksa jadowity) . Kopara mi trochę opadła. Po chwili zniknął w czeluściach oceanu. W pewnym momencie ziomek który wyciągał sieci zaczął krzyczeć i prawie wpadł do wody. W sieci znalazł się ten sam wąż którego widziałem przed paroma minutami. Ja też podskoczyłem ipowiem szczerzezbladłem na twarzy ;). Ziomki i tym razem sprawnie rozprawili się z intruzem. Po tych akcjach po prostu „ryby zaczęły wskakiwać nam do łodzi”. Słuchajcie dzisiejszy połów to 40 kg ryb. W Szoku !!!

W drodze powrotnej skierowaliśmy łódź w zupełnie przeciwnym kierunku niż nasza baza. Okazało się, że płyniemy do dużej łodzi która stoi na środku morza i skupuje ryby. W sumie to racja. Przypływasz na brzeg już ze sprzedanym łupem i kasą w rękach. Słuchajcie goście na łajbie skupującej ryby wyglądali centralnie jak jacyś piraci. Klimat pierwsza klasa.

Podczas powrotu towarzyszyły nam ławice latających ryb(magia). Gdy znaleźliśmy się już w osadzie ponownie wielkie święto, śmiech, radość ze sporego połowu. Całą akcję zdążyliśmy już opić miejscowym piwkiem. Cała akcja wraz z oblewaniem skończyła się o 11:00.

Od tej pory za każdym razem będę brać kamerkę & aparat. Nigdy nie wiadomo jaka nas czeka przygoda….

Pozdro

Grochu