Witam Wszystkich!
W dzisiejszym materiale sprawozdanie z budowy nowej łódki oraz jej chrztu. Plus sporo zdjęć.
Wstęp
Na początek kilka informacji z bieżącego życia. Generalnie jesteśmy świeżo po intensywnym sezonie więc przyszedł czas na trochę spokoju i ciszy. W końcu zaczęło padać i zrobiło się super zielono, wszystko pięknie rośnie i zarasta. Dzięki takiej pogodzie mogę prowadzić różne prace w ogródku. Tak z nowości to postawiłem kurnik i mam kilka fajnych kurek, jest to rodzaj hobby i żaden ze zwierzaków nie pójdzie do garnka lub na walki. Jednak chyba największą nowością to są narodziny mojego synka.
Pomysł z budową łódki wpadł przypadkowo. Na samym początku myślałem o remoncie starej łajby ale po namyśle stwierdziłem, że jak robić coś to już konkretnie i porządnie. Z doświadczenia wiem jak tutaj jest z remontem używanych rzeczy – skarbonki bez dna.
Dodatkowym argumentem są moi goście którzy uwielbiają pływać i do tej pory często korzystaliśmy z innych łódek a teraz dostępny jest fajny sprzęt i możemy pływać gdzie tylko nas wyobraźnia poniesie.
Budowa
Cały proces budowy łodzi trzeba było zacząć od zakupu najważniejszej części czyli podstawy kadłuba (tłum.filip. „kasko”). Z tym jest trochę zabawy ponieważ wykonane jest z jednego kawałka drewna i nie wszędzie jest to dostępne. Trzeba znaleźć odpowiedniego gościa który ma kontakty i jest w stanie to sprowadzić. My czekaliśmy około miesiąca czasu i część ta została sprowadzona z wyspy Masbate.
Drugim krokiem jest wybór majstra który będzie całość składać do kupy. Teściu zaproponował znajomka który zajmuję się tylko budowaniem łodzi. Po krótkiej rozmowie z Rogerem stwierdziliśmy, że to jest dobry gość do naszego projektu. Każdy majster ma swój charakterystyczny styl budowy i później wygląd łodzi. Przy całych pracach brał udział tylko Roger i mój teściu. Budowa trwała dokładnie dwa miesiące.
Resztę materiałów kupuje się już na wyspie i główne rzeczy to: odpowiednia sklejka na łódki (plywood Marine), dobry gatunek drewna, epoxy do łódek (epoxy Marine), dobre gwoździe i oczywiście bambus.
Jeżeli chodzi o kolorystykę, to niektóre barwy muszą być na łodzi a wybór reszty kolorów przychodzi po prostu naturalnie.
Nazwy łódki chyba nie muszę tłumaczyć. Po prostu na narodziny synka powstała nowa machina i nie było innego wyjścia jak nazwać łódkę „Janek”. Cały projekt z malowaniem nazwy oraz loga otrzymał mój wujek Hubert. Śmieszna sytuacja ponieważ przy całym procesie tworzenia miał na sobie kask oraz maskę. Kto zna Huberta to wie o co chodzi, po prostu specyficzny gościu, trochę z innego świata.
Na samym początku miał namalować delfina ale szaman powiedział, że jest to zły pomysł ponieważ przynosi pecha. Według niego idealny będzie konik morski, a jak szaman coś powie to tak musi być.
Silnik wybraliśmy firmy „Honda”, ponieważ jest bardzo dobrej jakości, ma konkretną moc oraz na wyspie mamy autoryzowany serwis.
Do przeniesienia łódki potrzebowaliśmy sporej ekipy. Chłopaki z dzielnicy elegancko dali radę i później cała ekipa pomogła nam instalować skrzydła z bambusa. Za tą całą pomoc musiałem zakupić im kilka butelek rumu i piwa.
Chrzest
To był chyba najfajniejszy monet z całego procesu powstawania łódki i chyba jedna z najfajniejszych uroczystości jaką miałem tutaj zaszczyt przeżyć w ciągu 6 lat.
Data chrztu została oczywiście wybrana przez szamana i to był dzień 29 Lipca. Później okazało się, że Tarot też tą samą datę pokazywał na chrzest. Przygotowania do całej imprezy rozpoczęły się już o 5 rano i brała w nich udział cała wioska. Mam na myśli gotowanie różnych potraw.
Głównymi postaciami całej uroczystości jest szaman, właściciele oraz goście.
Cała ceremonia odbywa się na środku morza. Jeszcze przed wypłynięciem zbiera się jak najwięcej znajomych oraz nawet przypadkowych ludzi chodzących po plaży i zabiera się wszystkich w rejs. Jest to tak jakby łowienie jak największej ilości ryb do sieci, wtedy będzie szczęście dla łódki i powodzenie w połowach ryb. W sumie było nas 16 osób plus dzieciaki i było jeszcze sporo miejsca wolnego. Jeżeli biorąc pod uwagę wielkość filipów to „białych” wejdzie spokojnie piętnastu.
Po wypłynięciu w morze, szaman zaczął ustawiać na dziobie wszystkie produkty: pieczona świnia(Lechon Baboy), ugotowany ryż, cukierki, makaron z warzywami(Pancit Canton), ryż na słodko(Biko), woda, piwo, Emperador, pepsi, szamańskie wino(Blue Bird).
Po chwili rozpalił kociołek z szamańskimi kryształami w puszcze po farbie i rozpoczął całą ceremonie.
Zaczął od modlitwy i tym razem niż dotychczasowo przy innych okazjach, wygłaszał ją bardzo agresywnie. Nawet jego postura, twardo stojąca na dziobie wyglądała inaczej niż zazwyczaj. To wszystko nadało specjalny charakter ceremonii, poważny i dostojny.
Po pierwszej serii modlitw zaczął serwować wszystkim kolejki trunków który były na dziobie. Ten kto trafił na to szamańskie winko później miał niezłe doznania wizualne. Po upływie około godziny zaczęła się biesiada na pokładzie.
Będąc już najedzonym i opitym zrobiliśmy rundę po okolicy i na koniec zrobiliśmy symboliczne pływanie na Rajskiej Plaży(Paradise Beach).
Późnym popołudniem przenieśliśmy całą imprezę do mnie do domu i dalej kontynuowaliśmy celebracje chrztu łódki.
Podsumowując była to najbardziej klimatyczna i magiczna uroczystość w jakiej brałem tutaj udział. Łódka spisuje się rewelacyjnie, ale zostało jeszcze trochę prac wykończeniowych. Musimy skończyć robić siedzenia, zamontować dach oraz zarejestrować łajbę.
Nie mogę się już doczekać wypłynięcia w morze kompletnie skończonym sprzętem.
W tym miejscu podziękowania dla : Andrzeja, Adama, Adi’ego, Rogera, Ondoya, Manoya, Huberta, ziomków z Tingtingon oraz Onda. Bez Was łódka ta nigdy by nie powstała. DZIĘKI!!!
Pozdro
Grochu
UPDATE: Poniżej efekt końcowy. Pierwsze rejs “Janka” na Virgin Island.
DG
Ładny odcień czerwieni ma Twoje Ferrari 🙂
Ceca :)
Super ! Piękna ta łódka !
to co teraz najlepsze ryby u Grocha ? 🙂
Pozdrawiamy i uściski dla rodziny ! 🙂
Arek
Od dłuższego czasu ”podglądam” Cię i … podziwiam. Te uśmiechy na twarzach… i reszta. Magia.
Dużo zdrowia dla Ciebie, całej Rodziny i lokalnej (radosnej) społeczności.
Robert Sulkiewicz
Łódka piękna, ale głównie SYNA GRATULUJĘ!
Następna inwestycja to chyba SMAŻALNIA U GROCHA. Wszystkiego dobrego, zbieram się żeby przyjechać i chyba nadszedł ten moment, bo ryby bardzo lubię:-)
Agata
jeden z ciekawszych postów! piękne zdjęcia… musiało być mnostwo zabawy tego dnia 🙂 wybieram się na Filipiny w pażdzierniku, niestety chyba nie dam rady zahaczyć o twoją posesję. Trzymaj się 🙂
Grochu
AuthorDzięki Wszystkim za pozytywy i komentarze.
W związku z tym zapraszam do siebie na rybki no i oczywiście na rejs łódką.
pozdro
Grochu